Bus od papieża Franciszka trafi do Charkowa. W Caritas Archidiecezji Lubelskiej w Lublinie pojazd przekazano księżom pełniącym posługę w Ukrainie. Samochód będzie dowoził dary do potrzebujących mieszkańców miasta i okolic, którzy stracili w czasie wojny dorobek życia.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Przekazanie samochodu zakupionego dzięki funduszom od papieża Franciszka
– Ten samochód wyjedzie na ulice w Ukrainie w konkretnym celu, by nieść pomoc potrzebującym – mówi wicekanclerz Archidiecezji Lubelskiej, ks. Adam Jaszcz. – Ten samochód został ufundowany przez papieża Franciszka. To jest dla nas wielka radość i zaszczyt, że papież dojrzał tę potrzebę księdza Wojtka Stasiewicza. Ksiądz Wojciech jest kapłanem Archidiecezji Lubelskiej, który od wielu już lat pracuje w Charkowie. Jest dyrektorem Caritas i obecnie pomaga w sposób humanitarny osobom, które doświadczają trudów wojny.
– Niecały tydzień temu kardynał Krajewski zadzwonił do mnie, że papież chce przeznaczyć pieniądze na jakąś konkretną sprawę – tłumaczy arcybiskup Archidiecezji Lubelskiej, Stanisław Budzik. – Zastanawialiśmy się tu z księdzem dyrektorem, co by było dobre. Zadzwoniliśmy do Charkowa. Okazało się, że bardzo tam potrzebują samochodu takiego typu, by mogli rozwozić dary. Wszystkie te wioski naokoło Charkowa, które bardzo ucierpiały i w samym Charkowie, potrzebują tych darów, które my im wysyłamy.
– To jest dla nas ogromne świadectwo tego, że nie jesteśmy sami – informuje ksiądz Rafał Szkopowiec z parafii w Merefie pod Charkowem. – Ludzie tam tego potrzebują, tych darów. Szczególnie teraz, gdy Rosjanie zostali wyparci z Charkowa. Są wioski, gdzie jest naprawdę bardzo ciężko. Taki samochód jest potrzebny, by dowieźć tam jak najwięcej darów i by ewentualnie kogoś zabrać. Moja parafia z tej strony Charkowa niewiele ucierpiała w porównaniu z dzielnicą Charkowa najbliżej granicy z Rosją, która ciągle była ostrzeliwana i gdzie nie ma nawet jednego budynku, na którym by nie było śladów wojny. Było prawie 400 tys. mieszkańców, a wyludniło się i zrobiła się prawie pustynia. Nie było wody i prądu prawie od początku wojny. Było tam naprawdę ciężko. Tak samo wioski, czy miejscowości, które zostały wyzwolone, też ludzie stamtąd doznali wielkiego cierpienia, prześladowania. Trzeba im pomóc, by jak najszybciej zacząć normalne życie. To jest dla nich świadectwo tego, że nie są sami, że ktoś o nich pamięta, ktoś ich wspiera. Za tym idzie duchowość, tego, że jesteśmy solidarni, pomagamy sobie.
– Podczas gdy połowa mieszkańców Charkowa ucieka, nasi księża tam są. Przez to, że zostali, dają świadectwo o naszej postawie, wierze i odpowiedzialności za tych wszystkich, którzy cierpią i potrzebują pomocy. Cieszymy się, że ta sprawa została tak szybko sfinalizowana, bo wiadomo, że wszystko, co robimy dla Ukrainy, powinno być już, nie kiedyś, tylko dziś, szybko, bo oni w tej chwili są w największej potrzebie – dodaje Stanisław Budzik.
– Od początku wojny wyjechało tu już 35 busów do Ukrainy, załadowanych żywnością, lekami i chemią – mówi ksiądz Paweł Tomaszewski, dyrektor Caritas Archidiecezji Lubelskiej. – 145 ciężarówek również z naszego magazynu na Mełgiewskiej, a 80 pierwszych na tym podwórku, gdzie się znajdujemy, było przeładowanych. To jest prawie 3000 ton darów o wartości ponad 11 mln 600 tys. zł. To wszystko tam dotarło, zostało rozdysponowane, między innymi również poprzez Caritas-Spes w Charkowie.
CZYTAJ: Zamanifestują przywiązanie do tradycyjnych wartości. W niedzielę lubelski Marsz dla Życia i Rodziny
– Też szykujemy się na to, że tam są tereny, gdzie ludzie są w okupacji, nie mają wsparcia. Dlatego, jak w Mariupolu, który jest chyba najbardziej zniszczony z miast ukraińskich, trzeba się szykować, że potrzebna będzie jeszcze większa pomoc, niż ta. Dlatego jeden z misjonarzy powiedział takie piękne sformułowanie, spodobało mi się: „Trzeba robić zapas strategiczny. Nawet jeśli teraz niepotrzebna jest nam ta konserwa, to mamy ją, żeby później dać tym ludziom, którzy będą jej potrzebować, gdy będzie możliwość dotarcia do nich” – dodaje ks. Rafał Szkopowiec.
Wartość busa to 150 tys. zł.
RyK / opr. LysA
Fot. Krzysztof Radzki