Od wielu dni przez przejściem granicznym w Zosinie tworzy się wielokilometrowa kolejka samochodów wyjeżdżających z Polski. Obecnie ma około 12-13 kilometrów. Jak już informowało Radio Lublin, ma to związek ze zmianą przepisów prawnych w Ukrainie, które znoszą opłaty celne na importowane samochody. Dodatkowo wzrosło zapotrzebowanie na auta, których tysiące zostało zniszczonych w czasie działań wojennych na Ukrainie.
Ukraińcy deklarują, że samochody sprowadzają dla siebie, a nie na sprzedaż. Na granicy w Zosinie był dziś (16.06) nasz reporter.
CZYTAJ: Zosin: 12-kilometrowa kolejka na przejściu granicznym
– O 17.00 miną 4 doby oczekiwania – mówią Ukraińcy stojący w kolejce. – Spałem w samochodzie, który wiozę dla siebie. Nie ma paliwa, a stacja daleko. Na Ukrainie koledzy pomogą. A pcham go pół dnia i pół nocy. Czekam tu od 12 maja, o 15.00 będzie 5 dni. W ciągu tych 5 dni jeździliśmy na stację paliw, do magazynów. Kupiłem dla siebie samochód. Mamy już jeden, ten będzie drugi.
– Z kuchni przy granicy korzystają głównie Ukraińcy, którzy zawożą samochody, jadą na Ukrainę – mówią osoby, które pomagają oczekującym w kolejce – Mało jest uchodźców, mało kto przyjeżdża, wszyscy wyjeżdżają. Ludzie nawet 5 dni czekają. Niektórzy są z dziećmi, najmłodsi śpią w samochodach. Ludzie nie mają gdzie się umyć, szukają wody. Mamy wilgotne chusteczki, dajemy dla dzieci cukierki. Jest to przeznaczone dla uchodźców, ale z racji, że jest ich mało, to też dajemy tym, którzy chcą.
– Stoimy 4 doby. Gdybym wiedział, że tak będzie, to bym nie brał auta. Radzimy sobie jak żołnierze w polu bitwy. Ukraina od Polski otrzymała dużo braterskiej pomocy, wiary, miłości – mówi kolejny z Ukraińców czekający w kolejce.
TSpi / opr. AKos
Fot. archiwum