Ceny nieruchomości na wynajem w Lublinie wciąż są na rekordowo wysokim poziomie. Ostatni wzrost był wynikiem napływu uchodźców z Ukrainy, ale ci z mieszkań w Lublinie systematycznie rezygnują.
Eksperci rynku nieruchomości uważają, że powodem są przede wszystkim coraz wyższe ceny domów i mieszkań – nie na wynajem, a na sprzedaż.
CZYTAJ: Wzrost stóp procentowych a raty kredytów. Jak zminimalizować koszty?
– Lublin jest jednym z tych miast, w których cena metra kwadratowego rośnie najszybciej w Polsce – mówi główny analityk portalu Expander, Jarosław Sadowski. – Narodowy Bank Polski opublikował właśnie najnowsze dane za pierwszy kwartał tego roku i jeżeli chodzi o nowe mieszkania, to średnia cena wyniosła 8368 zł, czyli aż o 23 procent więcej niż przed rokiem. Podobnie jest na rynku wtórnym – tutaj średnia cena to 7884 zł, czyli aż o 17 procent więcej niż przed rokiem, więc tu również jak na razie nie widać spadków.
– Cena 8300 za metr jest ceną średnią i chyba trochę teoretyczną, patrząc na to, że ofert na rynku pierwotnym jest teraz bardzo dużo – mówi Adam Mirecki z biura nieruchomości Protekt z Lublina. – Natomiast wszelkie czynniki zewnętrzne, czyli stopy procentowe, inflacja, napływ osób z Ukrainy powodują to, że jednak ten rynek nie jest taki płynny. Wspomniałem o tej cenie teoretycznej, ponieważ są to oferty, które myślę, że stoją w miejscu i tak szybko się nie sprzedają. Jest podana jako cena średnia sprzedaży mieszkań na rynku pierwotnym w Lublinie, ale jeżeli dochodzi do transakcji, obawiam się, że te ceny mogą być niższe.
Są jednak nieruchomości po 15 tysięcy zł w centrum miasta: – To pewnie górna granica. Można iść dalej – 10-12 tysięcy złotych w centrum, do 15 tysięcy złotych – natomiast patrząc na sprzedaż, czy na umowy rezerwacyjne, jest to bardzo marginalny proces – podkreśla Adam Mirecki.
– Trudno dokładnie powiedzieć, z czego to wynika – mówi Jarosław Sadowski. – Może to być częściowo efekt tego, że jednak we wschodnich miastach mamy zdecydowanie więcej imigrantów niż w miastach zachodnich, więc może jest to związane także z sytuacją na rynku najmu. Wiele osób zaczyna dostrzegać, jak mocno rosną stawki najmu i niektórzy wciąż inwestują w te mieszkania – szczególnie tam, gdzie widać wysoki popyt.
– To już trochę maleje, ale pierwsze miesiące, czyli luty, marzec znowu spowodowały wzrost cen – mówi Adam Mirecki. – Dużo osób rzuciło się na lokale mieszkalne, dużo Ukraińców chciało wynająć te lokale w Lublinie. Myślę, że w tej chwili to się uspokoiło z dwóch powodów. Pierwszy jest taki, że trochę to chyba znormalniało, a drugi, że te osoby nie zostały w Lublinie. Rezygnują z najmu, jadą dalej w Polskę albo nawet Europę.
CZYTAJ: Mało i drogo. Problem z wynajmem mieszkań w Lublinie
Czy ceny wyższe o 20 procent zostały czy wróciły do stanu „przedwojennego”? – Zostały, z uwagi na to, że odrzuciłbym teraz ten czynnik osób ze wschodniej granicy jako osób uczestniczących w rynku wynajmu. A dwa czynniki, które decydują o wysokiej stawce najmu to wzrost stóp procentowych i spowodowany tym wzrost cen towarów i usług – podkreśla Adam Mirecki.
– Ja osobiście nie podniosłem czynszu, bo szkoda mi tych młodych ludzi, którzy ode mnie wynajmują, ale może w ciągu najbliższych trzech miesięcy trzeba będzie jakieś drobne opłaty korekcyjne zrobić, ponieść o parę złotych czynsz, ponieważ jestem w takiej sytuacji, że też spłacam swoje raty – mówi jeden z wynajmujących. – A niestety, moje raty z tygodnia na tydzień coraz bardziej rosną – dodaje.
– Stawki najmu w dalszym ciągu są wysokie i obawiam się, że będą jeszcze rosły – zaznacza Adam Mirecki.
W Lublinie każdego roku oddawanych do użytku jest około 3000 nowych mieszkań.
FiKar/ opr. DySzcz
Fot. pixabay.com