Jeden górnik nie żyje, dwóch przebywa w szpitalu – to bilans tragicznego wypadku w kopalni Bogdanka. W środę (08.06) przed godziną 8.00 doszło do niekontrolowanego wypływu urobku podczas udrażniania zbiornika retencyjnego.
W tragicznym wypadku zginął 35-letni górnik.
CZYTAJ: Śmiertelny wypadek w kopalni Bogdanka. Górnik zginął podczas udrażniania zbiornika retencyjnego
– Do zdarzenia doszło na polu Bogdanka w czasie udrażniania zbiornika retencyjnego – mówi prezes Lubelskiego Węgla „Bogdanka”, Artur Wasil. – Podczas udrażniania tego zbiornika do przestrzeni wyrobiska pod zbiornikiem wydostało się 400 ton urobku. Doszło do niekontrolowanego wdarcia się tego urobku. Niestety nasz pracownik został pochwycony i uwięziony w tej masie skalnej.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Konferencja prasowa ws. tragicznego wypadku w kopalni Bogdanka
– Przy udrażnianiu zbiornika pracowały cztery osoby – informuje dyrektor techniczny kopalni Sławomir Karlikowski. – Około godziny 8.00 dyspozytor otrzymał meldunek, że nastąpiło niekontrolowane wdarcie urobku, zgromadzonego w zbiorniku retencyjnym do przestrzeni pod zbiornikiem, to tzw. komory rozładowczej. W tym czasie pracowała tam brygada czterech osób. Trzem pracownikom udało się zbiec przed wypływającym urobkiem, natomiast czwarty został pochwycony i przysypany przez ten urobek.
CZYTAJ: Tragiczny wypadek w Bogdance. Jeden górnik nie żyje
– Tuż po otrzymaniu zgłoszenia rozpoczęła się akcja ratunkowa – dodaje dyrektor Karlikowski. – Niezwłocznie przystąpiliśmy do akcji ratowniczej. W początkowym okresie prowadził ją dyspozytor zakładu górniczego, prowadzenie następnie przejął kierownik ruchu zakładu górniczego. W początkowej fazie zostało skierowanych tam dwa zastępy kopalnianych ratowników górniczych oraz wszyscy pracownicy z okolicznych stanowisk pracy, w sumie 188 osób. W międzyczasie powiadomiliśmy Centralną Stację Ratowniczo-Górniczą. Wysłała ona do nas Pogotowie Górniczo-Techniczne z lokalizatorem górników w zawałach oraz dwa zastępy zawodowych ratowników górniczych. W momencie zakończenia akcji znajdowali się 40 kilometrów przed Bogdanką. Musieliśmy ich wycofać.
Rodzina zmarłego górnika została objęta pomocą psychologiczną. – Zapewnimy jej wszelkie dostępne środki, którą ją zabezpieczą. Mówimy tu również o środkach finansowych. Pragnę zapewnić, że rodzina ta nie pozostanie osamotniona w kwestiach prawnych, organizacyjnych, ale też i finansowych – deklaruje Artur Wasil.
Przyczyny wypadku ustali specjalna komisja. Śledztwo prowadzi też Prokuratura Okręgowa w Lublinie.
Poprzedni śmiertelny wypadek w kopalni węgla kamiennego Bogdanka miał miejsce w 2017 roku.
MaK / opr. ToMa
Fot. Iwona Burdzanowska