W schronach pod zakładami chemicznymi Azot w Siewierodoniecku ukrywa się 540-560 osób; zgromadzono tam zapasy żywności, a cywilom próbują też pomagać żołnierze i policja, lecz zapewnienie wsparcia podczas ciągłych rosyjskich ostrzałów to duże wyzwanie – poinformował we wtorek (14.06) rano szef miejskich władz Ołeksandr Striuk.
CZYTAJ: Dziennikarze znaleźli się pod rosyjskim ostrzałem w centrum Lisiczańska
„Wróg próbuje zniszczyć zakłady Azot, zrujnować je w drobny mak. (…) Sytuacja wojskowa w mieście zmienia się z godziny na godzinę. Można ocenić ją jako kontrolowaną (przez ukraińskie siły), lecz trudną. Rosjanie bezustannie atakują” – relacjonował mer Siewierodoniecka na antenie telewizji 1+1. Nagranie wideo z wypowiedzią Striuka zamieścił na Telegramie szef władz obwodu ługańskiego Serhij Hajdaj.
W ocenie przewodniczącego miejskiej administracji Siewierodonieck nie został całkowicie odcięty od dostaw zaopatrzenia. „Komunikacja jest dosyć skomplikowana, lecz utrzymujemy ją mimo zniszczenia (przez rosyjskie siły) trzech mostów (na rzece Doniec)” – dodał Striuk.
CZYTAJ: Ukraina: Rosja straciła już 32,5 tys. żołnierzy
W poniedziałek Hajdaj poinformował, że siły najeźdźcy opanowały już zdecydowaną większość Siewierodoniecka, a w zakładach chemicznych Azot schroniło się blisko 500 cywilów, w tym ok. 40 dzieci. W niedzielę ukraiński ekspert wojskowy Ołeh Żdanow przekazał doniesienia, jakoby prezydent Władimir Putin wyznaczył dowódcom armii termin 22 czerwca, do którego Siewierodonieck powinien znaleźć się pod kontrolą Kremla.
Zdobycie Siewierodoniecka w obwodzie ługańskim pozostaje najważniejszym celem rosyjskiej inwazji na wschodzie Ukrainy. Przed najazdem wroga miasto liczyło ponad 100 tys. mieszkańców. Obecnie przebywa tam prawdopodobnie około 10-11 tys. osób.
RL/ PAP/ opr. DySzcz
Fot. PAP/Alena Solomonova