Wpisy osób cywilnych w mediach społecznościowych przyczyniły się do tego, że Siły Zbrojne Ukrainy nie dokończyły zadań w Siewierodoniecku – oświadczyła w sobotę (25.06) wiceminister obrony Ukrainy Hanna Malar.
CZYTAJ: Ukraina: Rosjanie znów wykorzystują Iskandery z terytorium Białorusi
Nie można publicznie ogłaszać, że Siły Zbrojne Ukrainy weszły do jakiejś miejscowości albo wyszły z niej zanim nie ogłosi tego ukraiński sztab generalny – podkreśla wiceminister. Zaznacza, że rozpowszechnianie takich informacji szkodzi Siłom Zbrojnym Ukrainy.
„To zabiera im drogocenny czas – dzień albo dwa, w ciągu których mogliby realizować swoje wojskowe plany i manewry w warunkach niepublicznego toczenia się operacji wojskowej” – dodaje Malar.
CZYTAJ: Wywiad wojskowy Ukrainy: ostrzały z Białorusi wielką rosyjską prowokacją
„Na przykład jednocześnie z wyjściem albo wejściem do miasta realizowanych jest kilka zadań. I dla ich realizacji ważne jest, by robić to w warunkach ciszy informacyjnej” – kontynuuje.
„Publiczna demonstracja przez osoby cywilne znajomości przebiegu operacji wojskowych i informowanie o tym w mediach społecznościowych przed oficjalnymi komunikatami sztabu generalnego częściowo zrywa operacje wojskowe – tak jak było to wczoraj i przedwczoraj w sprawie Siewierodoniecka. Kiedy po prostu nie dano Siłom Zbrojnym Ukrainy dokończyć zaplanowanego zadania” – pisze Malar.
CZYTAJ: Dowódca sił zbrojnych Ukrainy: wyrzutnie HIMARS już bronią kraju na froncie
RL/ PAP/ opr. DySzcz
Na zdj. Ukraiński żołnierz podczas ćwiczeń na poligonie w Ukrainie. Fot. PAP/Vladyslav Karpovych