Dzisiejsze (26.07) porozumienie dotyczące oszczędności zużycia gazu jest dla Polski satysfakcjonujące, bo nie przewiduje obowiązkowych redukcji. Tak mówiła w Brukseli minister klimatu i środowiska Anna Moskwa po unijnej naradzie, na której zatwierdzono awaryjny plan gazowy na wypadek wstrzymania dostaw surowca z Rosji.
Początkowa propozycja Komisji Europejskiej, narzucająca wszystkim krajom obowiązkowe ograniczenia zużycia gazu w przypadku ogłoszenia stanu alarmowego, została zmieniona i złagodzona przez Czechy, kierujące pracami Unii. Lista wyłączeń z obowiązkowej redukcji jest długa, wiele krajów ma różne wyjątki i to też pozwoliło na zaakceptowanie porozumienia.
CZYTAJ: Rzecznik rządu: W Polsce nie ma ryzyka braku dostaw gazu
– Każdy ma to, czego potrzebował – skomentowała minister klimatu i środowiska Anna Moskwa. Jej zdaniem, każdy unijny kraj znajdzie się w którejś z grup pozwalających na derogacje, bo każde państwo ma specyficzną sytuację. – Nie możemy wszystkich włączyć do jednej grupy. Każdy ma inny miks energetyczny, każdy ma inną sytuację z infrastrukturą i dostawami i trudno przygotować w energetyce jedno rozwiązanie, które by pasowało wszystkim państwom – powiedziała minister Moskwa.
CZYTAJ: Agencja dpa: kraje UE porozumiały się w sprawie planu dotyczącego oszczędzania gazu
Polska – jak tłumaczyła – będzie mogła skorzystać z wyłączeń, bo pozwalają jej na to dotychczasowe działania. – Patrząc na naszą sytuację, na konsekwentne magazynowanie, na zabezpieczanie infrastruktury, ale też i dostaw byłoby absolutnie niesprawiedliwe, żebyśmy zgadzali na jakiekolwiek redukcje – mówiła polska minister. Wyjaśniła, że nasze magazyny z gazem są pełne, a minimum unijne to 80 procent. Nasz przemysł już w ubiegłym roku rozpoczął powolny, ale jednak konsekwentny proces zmniejszania zużycia gazu. Jak stwierdziła minister, będzie to zaliczone do celów redukcyjnych.
CZYTAJ: Rosja: Gazprom zapowiada kolejne ograniczenie przesyłu gazu rurociągiem NS1
RL / PAP / op. ToMa
Fot. archiwum
Fot. PAP/EPA/STEPHANIE LECOCQ