W pobliżu zalewu Maczuły w Horodysku, w gminie Leśniowice, powstaje chata słowiańska. Pierwsza, ale na pewno nie ostatnia, bo docelowo władze gminy chcą, aby w tym miejscu wybudowana została cała wioska słowiańska, w której kultywowane będą tradycje i zwyczaje naszych przodków.
CZYTAJ: Nad zalewem Maczuły powstanie słowiańska chata
Miejsce nie jest przypadkowe. Badania archeologiczne wskazują bowiem na to, że tu, gdzie obecnie znajduje się zalew, niegdyś funkcjonowała osada. Archeolodzy odkryli tam ok. 20 tysięcy zabytków datowanych od neolitu po wczesne średniowiecze. Były to m.in. groby szkieletowe, narzędzia i naczynia kamienne, monety i ozdoby.
– Odkrycia są bardzo bogate i otwierają przed naszą gminą i całym regionem ogromne możliwości – mówi Joanna Jabłońska, wójt Leśniowic. – Kilka lat temu wystąpiliśmy z wnioskiem do marszałka województwa lubelskiego o wpisanie do strategii województwa tego zadania, abyśmy mogli tutaj w przyszłości odtworzyć wioskę słowiańską. Są ślady grodziska, jest też bardzo dużo wykopalisk, które moglibyśmy umieścić w jakimś muzeum, które byśmy utworzyli. Wiadomo, że te wszystkie działania są na długie lata. Rozpoczęliśmy je od imprez kulturalnych, ukierunkowanych na ten temat – m.in. biesiada słowiańska, która będzie organizowana już czwarty rok z rzędu. Stąd też pomysł na wniosek wybudowania chaty słowiańskiej. Będzie to niewielka chata, ale myślę, że od czegoś trzeba zacząć.
– Właśnie okorowujemy bale dębowe o długości 3,5 metra, ponieważ chatka, którą będziemy stawiać nad zalewem Maczuły, na obszarze, gdzie były prowadzone też wykopaliska, będzie miała właśnie 3/3 metry – mówi Mariusz Matera, animator w Samorządowym Ośrodku Kultury w Leśniowicach. – To jedna z mniejszych chat słowiańskich, które stały tutaj ponad 1500 lat temu, bo tak naprawdę pierwsze osadnictwo to VI wiek. W zasadzie tak, jak Biskupin – można to porównać do tej rangi, jeśli chodzi o odkrycia archeologiczne, chociaż oczywiście nie tak spopularyzowane. Chatka będzie stała dokładnie tam, gdzie 1500 lat temu zamieszkiwali Słowianie. Próbujemy to zrobić jak najbardziej wierną metodą.
– Sama konstrukcja będzie z drzewa dębowego – mówi Andrzej Rogalski, inspektor nadzoru słowiańskich chatek. – Średnia przekroju drzewa dębowego to są kloce o średnicy 25-20 cm. Od najgrubszego do najcieńszego kloca, do samego dachu będą stawiane w sposób zakładkowy, tak jak stawiano 1500 lat temu. Dach będzie kryty przede wszystkim trzciną, ponieważ w tamtych latach nie znali innego materiału budowlanego. Zamiast sznurków będzie poszywany kijem wiklinowym. Dach będzie zakładkowy, trzcina w trzech rzędach kładziona warstwowo.
– Wszystko było konsultowane z doktorem Tomaszem Dzieńkowskim z Katedry Archeologii UMCS, który wszystko nam przekazał, pokazywał, obrazował, opowiadał na spotkaniu – mówi Mariusz Matera. – Mówiąc językiem młodzieżowym, jestem tym zajarany, ponieważ jest to coś wyjątkowego, móc spróbować zrobić chałupę takimi metodami, jak to robili nasi przodkowie, przy użyciu prostych narzędzi. Od razu poznajemy techniki. To będzie półziemianka, ponieważ to były chałupy stawiane nie bezpośrednio na gruncie, ale ok. pół metra w głąb gruntu. To też pewnie sprawiało, że w zimie była lepsza izolacja. Będzie proste palenisko z kamieni. Zrobimy też pewnie proste posłanie. Nie wiem, czy uda nam się zrobić to ze skór zwierzęcych, ale na pewno będzie to posłanie słowiańskie. Myślę, że ta chata, żeby później, przy okazji imprez, organizować pokazy – chociażby ugotować zupę z pokrzyw albo z czegoś, co było w diecie naszych przodków na tych ziemiach.
– Wysokość tego budynku od ziemi będzie sięgała do 4,5 metra ze szczytem dachu – podkreśla Andrzej Rogalski. – Wejście będzie przysłaniane tak, jak przysłaniano je kiedyś, skórami, jeśli uda nam się je znaleźć, a jeżeli nie, to będą sztuczne skóry. Posłania będą na balach, jak kiedyś, a wejście do tych ziemianek także będzie z bali. Okna będą przysłaniane lub chata będzie bezokienna. Jeśli chodzi o uszczelnienie ścian, będziemy stosowali mech lub częściowo glinę, tak jak kiedyś docieplano ziemianki. Zorganizujemy zespół młodych ludzi i wybierzemy się na małą wycieczkę. Z północnej strony lasu będziemy zbierali bardziej wyrośnięty mech. Glinę mamy w zasięgu swoich, jak to się mówi, czterech kroków.
– Zachęcam wszystkie osoby, które chciałyby brać udział w tym projekcie. Myślę, że to będzie bardzo fajna zabawa. Koordynatorzy są osobami, które prowadziły te badania i będzie można dowiedzieć się wielu rzeczy – podkreśla Joanna Jabłońska.
Władze gminy mają nadzieję, że chaty słowiańskie, których budowa planowana jest na Maczułach staną się atrakcją turystyczną gminy i przyciągną do Horodyska tłumy turystów, podobnie jak Wioska Gotów w Masłomęczu w powiecie hrubieszowskim.
NowA/ opr. DySzcz
Fot. Agnieszka Nowosad