Nauczycieli w Lublinie ubywa, a ci aktywni zawodowo coraz częściej już mają uprawnienia emerytalne. Urząd miasta przyznaje, że problem jest, ale Lublin na tle innych miast wojewódzkich i tak nie wypada najgorzej.
Powrót dzieci do szkół to dla miejskich urzędników powrót starych i dobrze znanych problemów. Nie chodzi o uczniów, a o nauczycieli. Mariusz Banach, zastępca prezydenta Lublin, przyznaje, że solą w oku jest stale rosnący wiek pedagogów:
– W Lublinie uczy coraz więcej emerytów, zwłaszcza przedmiotów zawodowych w szkołach technicznych – zauważa Banach. – Tutaj mamy rzeczywiście gigantyczny problem, bo chcielibyśmy, żeby do zawodu przychodziły nowe osoby, ale ich nie widać. Myślę, że ok. 10 proc. naszych nauczycieli to już są nauczyciele emeryci albo ci, którzy mogliby na emeryturę przejść.
Kolejny stary problem dotyczy kurczącej się kadry nauczycielskiej.
– Telefonują do mnie dyrektorzy z prośbą o pomoc w znalezieniu nauczycieli, na razie niektórych specjalności – informuje zastępca prezydenta. – Mamy duży problem z chemikami, fizykami, matematykami. To w tej chwili jest największy problem. A on będzie się nawarstwiał.
Wiceprezydent Banach zastrzega, że w Lublinie problem jest mniejszy niż w innych samorządach, bowiem w żadnej szkole realizacja zajęć nie jest zagrożona z tego powodu, a liczba wakatów jest symboliczna. Mimo wszystko na stronie internetowej Kuratorium Oświaty ofert pracy dla nauczycieli w Lublinie jest ponad 20.
CZYTAJ: Przemysław Czarnek o kontrowersjach wokół podręcznika do przedmiotu Historia i Teraźniejszość
– Ubytek nauczycieli jest dużo większy, niż pokazują to oficjalne statystyki – zastrzega prezes oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego w Lublinie, Celina Stasiak. – Zazwyczaj dyrektorzy mieli dużo ofert w kwestiach zatrudnienia na stanowiska nauczycieli różnych przedmiotów. W tym roku jest jakby „posucha”. Mało tego, dyrektorzy borykają się z brakiem takich nauczycieli, jak fizyk, czasami anglista. Nie wszyscy od razu dają informację na stronę kuratoryjną, ponieważ ukrywają brak nauczycieli, poprzez przydzielanie dużej liczby godzin ponadwymiarowych, z czego nauczyciele bardzo się cieszą. Nie ukrywam, że przy takich bliskich zarobkach na pogranicza płacy minimalnej, każda dodatkowa godzina to dodatkowy grosz do tej „biedy oświatowej”. Jednocześnie jest to ukrywanie braku etatów.
Nauczycielka chemii z 20-letnim stażem w jednej z Lubelskich szkół, nie jest zaskoczona kurczącą się kadrą pedagogiczną: – Z tego, co zauważyłam, moje koleżanki odliczały do emerytury dosłownie, jak ten więzień, kreseczki na ścianie. Nie zamierzają kontynuować pracy w szkole. Główny czynnik to tak naprawdę fakt, że w oświacie dzieje się coraz gorzej. Klasy przeładowane, wymaga się od nas więcej papierologii, wbrew temu, co twierdzi minister. Podwyżki są dla zaczynającego karierę nauczyciela, nie dla kontraktowego, mianowanego, dyplomowanego. Nie ma dla nas. Dlatego nie wiem, czy nauczyciel zaczynający pracę ma motywację do tej pracy.
Nauczyciel dyplomowany otrzymuje zasadnicze wynagrodzenie wynoszące nieco ponad 4 200 zł brutto. A to właśnie nauczyciele dyplomowani i kontraktowi stanowią 80% całej kadry.
CZYTAJ: Minister edukacji i nauki zapowiada podwyżki dla nauczycieli
Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek poinformował, że od 1 września najmniej zarabiający nauczyciele otrzymają 20 proc. podwyżki. Dodał, że trwają rozmowy w rządzie na temat kolejnych podwyżek w przyszłym roku.
W latach 2019-2022 z lubelskich szkół publicznych ubyło ponad 500 nauczycieli. 76 z nich zrezygnowało z pracy po przepracowaniu pierwszego roku.
FiKar / opr. KB
Fot. pixabay.com