W obwodzie ługańskim na wschodzie Ukrainy zaczął działać ruch partyzancki; członkowie podziemnych organizacji nie tylko rozdają antyrosyjskie ulotki, ale też niszczą obiekty infrastruktury, co wyhamowuje działania bojowe wroga i utrudnia mu zdobywanie terenu – oznajmił we wtorek (02.08) lojalny wobec Kijowa szef regionalnych władz Serhij Hajdaj.
CZYTAJ: Ukraina: rozpoczęła się obowiązkowa ewakuacja ludności z obwodu donieckiego
Gubernator potwierdził wcześniejsze doniesienia o skutecznej obronie ukraińskich wojsk w dwóch punktach oporu w zachodniej części obwodu. „Nic nie zmienia się w tym względzie już od kilku tygodni” – powiadomił Hajdaj, cytowany przez agencję UNIAN.
Szef regionalnej administracji po raz kolejny zaalarmował, że sytuacja humanitarna w miastach kontrolowanych przez Rosjan jest krytyczna. „Tam, gdzie trwały działania bojowe, nie uda się przywrócić ogrzewania. (…) Nawet jeśli do głównych miast zostałyby doprowadzone linie ciepłownicze, to (instalacje grzewcze) w mieszkaniach zostały zniszczone. Nie można przyłączyć gazu, ponieważ skutkowałoby to pożarami i wybuchami” – wyjaśnił Hajdaj.
25 czerwca rosyjskie wojska zajęły Siewierodonieck, a 3 lipca Lisiczańsk, czyli dwa największe miasta w obwodzie ługańskim, które pozostawały jeszcze pod kontrolą rządu w Kijowie. Jak informowały w ostatnich tygodniach lojalne wobec Ukrainy regionalne władze, najeźdźcy nie zdołali opanować całej Ługańszczyzny – wciąż trwają walki w miejscowościach Biłohoriwka i Werchniokamjanka w zachodniej części obwodu ługańskiego, w pobliżu granicy z regionem donieckim.
W ocenie większości analityków kolejnymi celami rosyjskiego szturmu może stać się Bachmut na północy Donbasu, a także pobliskie miasta Kramatorsk i Słowiańsk.
CZYTAJ: Ukraina: armia odparła ataki rosyjskie w Donbasie
RL/ PAP/ opr. DySzcz
Fot. FB