3 tysiące 200 kilometrów w 37 dni pokonał mieszkaniec Lubartowa Janusz Kobyłka. Mężczyzna zakończył samotny rowerowy rajd promujący krwiodawstwo. Po drodze odwiedził 21 Centrów Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa.
To nie pierwszy rajd Janusza Kobyłki promujący krwiodawstwo. Mieszkaniec Lubartowa wyjeżdża w tym celu od 5 lat. – Nie wszyscy zdają sobie sprawę, jak bardzo cenna jest krew, ten dar, który w sobie mamy – podkreśla Kobyłka. – Zawsze mówię, że nie kupimy go w sklepie, sąsiad też nam nie pożyczy, jak będzie nam bardzo potrzebny. Musimy podzielić się tym skarbem, który w sobie mamy.
Sam Kobyłka honorowym dawcą krwi jest od ponad 40 lat i – jak sam podkreśla – oddając krew, ratujemy czyjeś życie:
– Ze mnie płynie życie, cząstka mnie dla innej osoby, którą mogę uratować. Co mnie natchnęło? Otóż kilka lat temu kolega idąc ulicą zapytał mnie, czy nie oddałbym krwi. Wtedy był taki czas, że do szpitala trzeba było iść nawet z własną strzykawką i lekami. Pytam: dlaczego? On odpowiada, że żona jest w szpitalu, ma drugą operację, potrzebna jest krew i że mi nawet zapłaci. Tak spojrzałem: od kolegi, jeszcze żona chora, brać pieniądze za krew? Wtedy taka idea mi zaświeciła, że może kiedyś zrobić coś takiego, żeby uświadomić ludziom, żeby nie musieli chodzić i prosić czy płacić za tę krew – stwierdza Kobyłka.
CZYTAJ: Przejedzie 3200 km promując oddawanie krwi. Ruszył „Rajd po krew” [ZDJĘCIA]
Pokonując tysiące kilometrów, mieszkaniec Lubartowa tłumaczył napotkanym osobom zasady działania regionalnych centrów krwiodawstwa, a także co się dzieje z krwią po jej oddaniu.
– Powiem tak szczerze, społeczeństwo nie jest uświadomione, jak działają RCKiK. Niektórzy myślą, że krew się oddaje, ona w woreczku wisi i czeka na potrzebujących. Jadąc, zatrzymywałem się co 10-20 kilometrów, rozmawiałem z ludźmi i tłumaczyłem, że jeśli ktoś oddaje krew po raz pierwszy, żeby się nie bał. Tam jest pod fachowym okiem wyszkolonych ludzi, profesjonalistów, którzy się nim zajmą. Oddając krew, można uratować życie od 4 do 5 osób – zaznacza Kobyłka.
– Aktywnymi krwiodawcami jest jedynie 2 procent społeczeństwa – mówi dyrektor Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa Małgorzata Orzeł. – To jest bardzo niewielka liczba. Nasze centrum to jest centrum, w którym ta liczba krwiodawców wzrasta. Wzrosła o ok. tysiąc osób w ubiegłym roku i mam nadzieję, że dzięki akcji w tym roku również uda się zwiększyć liczbę honorowych krwiodawców nie tylko w naszym centrum, ale również w innych centrach w kraju. Tomaszów Lubelski to jest miejsce, gdzie mamy świetne akcje poboru krwi. Ten tydzień promowania honorowego krwiodawstwa w Starostwie Powiatowym dał nam bardzo dobre efekty. Pojawiło się dużo nowych dawców. Jeżeli chodzi o naszych 9 oddziałów: oddziały, gdzie jest pobierane najwięcej krwi, to są oddziały w Zamościu, Białej Podlaskiej i Chełmie.
– Jeśli chodzi o podsumowanie pierwszych 8 miesięcy tego roku, to pobraliśmy nieznacznie, ale jednak więcej donacji niż w ubiegłym roku – podkreśla Orzeł. – Natomiast też taki bardzo pozytywny trend jest, jeżeli chodzi o wielokrotnych dawców krwi, czyli osoby, które oddały 2-, 3-, 4-krotnie w ciągu roku. Udaje nam się – myślę, że w dużej mierze dzięki działaniom działu promocji – organizować cykliczne akcje poboru krwi w wielu miejscowościach kilka razy w roku, tam gdzie nie mamy oddziału terenowego. Wiadomo, że krwiodawcy wygodniej oddać krew we własnej miejscowości, niż jechać gdzieś kilkanaście czy kilkadziesiąt kilometrów dalej, więc myślę, że te cykliczne akcje też dają taki efekt, że są krwiodawcy, którzy wracają do nas kilka razy w ciągu roku.
Wśród nowych krwiodawców z reguły znajdują się osoby do ok. 30 roku życia. Obecnie – jak tłumaczy dyrektor lubelskiego RCKiK – w Centrum zapasy krwi są na 3, 4 dni. Wyjątek stanowią grupy 0 Rh- i B Rh-.
CZYTAJ: „Rajd po krew” wyruszył z Lublina. Janusz Kobyłka będzie promował krwiodawstwo w całej Polsce
– W grupie 0 minus i B minus zapasy są na niewiele ponad jeden dzień, więc krew oddana dzisiaj przez dawców w tych grupach, zostanie dzisiaj przebadana, jutro zakwalifikowana i jutro prawdopodobnie karetkami pojedzie do szpitali. Zapraszamy więc dawców, bo wystarczy, żeby przez kilka dni dawcy się do nas nie zgłaszali, żeby te zapasy w naszym banku krwi opustoszały. Przede wszystkim zależy nam na tym, żeby osoby, które zostały w jakiś sposób zachęcone, gdzie to ziarno zostało zasiane i człowiek przyszedł po raz pierwszy oddać krew, żeby tych dawców przekonać i zachęcić do tego, żeby to nie była jednorazowa akcja, żeby do nas wracali. Krew potrzebna jest przez cały rok i zapasów krwi nie możemy sobie zrobić na dłużej – dodaje Małgorzata Orzeł.
Jutro (22.09) terenowa akcja poboru krwi odbędzie się w Radzyniu Podlaskim. Ambulans stanie pod parafią Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Rejestracja dawców rozpocznie się o 8.30 i potrwa do 12.00.
Jednocześnie w piątek (23.09) kolejna odsłona akcji „Jedziemy dalej – łączy nas krew”. W ramach współpracy ze Speedway Motor Lublin, oddając krew w Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Lublinie można otrzymać bilet na finałowy mecz sezonu Motor Lublin – Moje Bermudy Stal Gorzów (który odbędzie się 25 września). Podczas wizyty w centrum należy podać hasło „jedziemy dalej łączy nas krew”. Na chętnych czeka 200 wejściówek.
EwKa / opr. GRa
Fot. Ewelina Kwaśniewska