Według prognoz ekonomistów inflacja ma przyspieszać do końca roku, a na początku przyszłego roku ceny mają już rosnąć wolniej. Zdaniem Gościa Radia Lublin, doktora Jakuba Czerniaka z Katedry Mikroekonomii i Ekonomii Stosowanej Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, te prognozy mogą się nie sprawdzić, bo w obecnej sytuacji nie da się dokładnie przewidzieć cen surowców energetycznych.
– Ponadto na poziom inflacji ma wpływ polityka rządu – zaznaczył dr Czerniak. – Nie wiemy do końca, co wydarzy się w tym roku, co wydarzy się z cenami surowców w przyszłym roku. Ciężko jest przewidywać inflację. Z drugiej strony to będzie też rok wyborczy. Polityka w Polsce – i fiskalna, i monetarna – jest tzw. luźną czy ekspansywną polityką, czyli generalnie dosyć duże wydatki z budżetu państwa i stopy procentowe może nie niskie, ale zbyt niskie wobec potrzeb. To powoduje, że taka polityka uzasadniona nie ekonomicznie, a bardziej chyba kalendarzem wyborczym, może przełożyć się na mniejszy spadek inflacji niż byśmy chcieli.
Cała rozmowa w materiale wideo:
Jak podał GUS, inflacja we wrześniu wyniosła 17,2 proc. w stosunku do września ubiegłego roku. Rosną głównie ceny żywności i usług, a przede wszystkim nośników energii.
Według niektórych ekonomistów szczyt inflacji przypadnie w lutym – przy założeniu niewielkich wzrostów cen energii elektrycznej oraz gazu można spodziewać się, że inflacja osiągnie wtedy poziom zbliżony do 18 proc.
RCh / opr. WM
Fot. RL