W Lublinie po raz pierwszy od kilku lat spadła liczba rejestracji samochodów. Powodem są wysokie pojazdy ceny i ograniczona dostępność u dealerów.
Kryzys na rynku motoryzacyjnym trwa od kilkunastu miesięcy, ale po raz pierwszy widać go w Lublinie. W urzędzie miasta, w którym każdego roku rejestrowanych jest ok. 30 tysięcy aut, nowych rejestracji jest coraz mniej. Potwierdza to zastępca dyrektora Wydziału Komunikacji Urzędu Miasta Lublin, Andrzej Borowski. – Spadek szacujemy na ok. 10-11 procent. Biorąc pod uwagę dużą liczbę wydanych tzw. czerwonych tablic w związku z wywozem pojazdów do Ukrainy, myślę, że te spadki należałoby szacować w rzeczywistości na ok. 15 procent. Jest mniej rejestrowanych aut nowych.
– Kolejki są zdecydowanie mniejsze. Cały czas można umówić wizytę przez Internet. Wówczas klienci nie czekają w ogóle – dodaje Andrzej Borowski.
Mniej klientów jest przede wszystkim w salonach samochodowych. Właściciel jednego z nich, Jerzy Nazaruk, nie ukrywa, że jednym z powodów jest brak aut na placach: – W tej chwili mamy samochody, ale przez 3 miesiące była posucha, bo czekaliśmy na uzupełnienie części. Pod fabryką stały nasze samochody. Na niektóre czeka się 3 miesiące, niektóre są praktycznie od ręki.
CZYTAJ: Taniej za mieszkanie. Ceny spadają także w Lublinie
To, że są spadki rejestracji nowych aut, nie dziwi Dariusza Balcerzyka z Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego SAMAR. Brak półprzewodników, czyli mikroczipów, w okresie pandemii to tylko jeden z wielu powodów tej sytuacji. – Z czasem doszły do tego rosnące ceny samochodów. Nie tylko samochodów, ale także paliwa. Ogólnie inflacja, słabnący złoty i oczywiście wojna tuż za naszą granicą – to wszystko spowodowało, że ceny samochodów poszły ostro w górę w ciągu ostatnich kilku miesięcy. W październiku padł piąty z serii rekordów wysokości średniej ważonej ceny, która wyniosła ponad 162 tysiące złotych – stwierdza Balcerzyka.
– Zdarzają się sytuacje, że odkupujemy samochód od klienta, który pół roku temu go kupił, i płacimy tyle samo albo więcej niż klient zapłacił, mimo że pojazd ma pewien przebieg. Nie możemy sobie pozwolić na rabatowanie samochodów, bo też i nasze marże maleją. Na przykład na elektryku mamy symboliczne marże – mówi Jerzy Nazaruk.
Sytuacja na rynku aut nowych rzutuje na auta z drugiej ręki. Po pierwsze, drożeją auta z polskich salonów z potwierdzoną historią. Po drugie, drastycznie spada liczba aut importowanych z Zachodu. – O ile jeszcze 2-3 lata temu można było mówić o 900 tysiącach czy nawet o 1 milionie sprowadzonych rocznie, tak w tym roku prawdopodobnie dobijemy do ok. 800 tysięcy. Niestety te samochody także drożeją – mówi Dariusz Balcerzyk.
Coraz więcej klientów mają za to warsztaty blacharskie. Kierowcy decydują się na gruntowne naprawy blacharskie zamiast zmieniać auta na nowe. Fachowcy, tacy jak pan Jan z Lublina, wolnych terminów już nie mają. – Klientów po prostu nie stać i naprawiają już wiekowe samochody, w których rdzewieją progi, drzwi – tłumaczy pan Jan.
Eksperci z SAMAR-u i dealerzy są pewni, że okres tanich aut już się skończył. Przynajmniej do połowy przyszłego roku trzeba liczyć się ze stopniowymi skokami cen, zarówno w przypadku aut nowych, jak i tych z drugiej ręki.
W Lublinie zarejestrowanych jest ponad 200 tysięcy samochodów osobowych. Mimo spadku liczby rejestracji aut spalinowych, wzrasta za to liczba rejestrowanych aut elektrycznych i hybryd typu plug-in – ładowanych z gniazdka.
FiKar / opr. WM
Fot. pixabay.com