Uniwersytet Przyrodniczy w Lublinie otworzył Pracownię Umiejętności Klinicznych. To jedyna tego typu pracownia w Polsce funkcjonująca na kierunku weterynaria.
– Przede wszystkim mamy możliwość wypróbowania sił studentów jeszcze tak nie przy pacjencie – mówi lekarz weterynarii Marcin Kalinowski z Katedry Epizootiologii i Kliniki Chorób Zakaźnych Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie. – Mogą spróbować pobrać krew czy materiał diagnostyczny. Mamy tu fantom takiego mniejszego konia, 500-kilowego, jak w rzeczywistości. Obok była też krowa, ale ona będzie bardziej wykorzystywana do zajęć z położnictwa, rozrodu.
– To na pewno przydatne, bo mamy możliwość praktycznie nauczyć się takich umiejętności jak pobieranie krwi czy choćby badanie per rectum. Wiadomo, prawdziwy pacjent bardziej stresuje, a tutaj możemy sobie bardzo teoretycznie poćwiczyć pod okiem lekarzy – mówią studenci. – Niewątpliwie to się bardzo przydaje, bo jednak najpierw dobrze jest nauczyć się na fantomach, żeby pamiętać wszystkie kroki po kolei, a dopiero później na żywych zwierzętach, żeby wiedzieć już, jak przebiega ten proces.
– Sprzęt jest zaawansowany do tego stopnia, że mamy krowy porodowe, na których możemy imitować poród – zaznacza prof. Iwona Puzio, dziekan Wydziału Medycyny Weterynaryjnej Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie. – Mamy konia, który też jest koniem porodowym, tzw. koniem kolkowym, czyli służy do badania per rectum w kierunku występowania morzysk u koni. Są m.in. fantomy, które służą do zakładania wkłuć dożylnych, głowy do intubacji, różnych rozmiarów różne typy czaszki psów. Tych fantomów jest dosyć dużo. Jest sztuczna skóra, na której studenci mogą uczyć się szyć.
– Student może na podstawie określonego skryptu uczyć się szyć – mówi mgr inż. Agnieszka Żejma. – Może to robić podczas zajęć z wykładowcą, ale może też samodzielnie tu przychodzić ustalać godziny i samemu to trenować. Mamy tu fantom psa, który służy do intubacji.
– Do zakładania rurki do tchawicy w celu wspomagania oddychania. Student rozwiera tutaj paszczę, wkłada rurkę i wszystko działa – tłumaczy dr Andrzej Milczak, adiunkt w Katedrze i Klinice Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie.
CZYTAJ: Zawody jeździeckie i hipoterapia. Uniwersytet Przyrodniczy otworzył wyjątkowy ośrodek [ZDJĘCIA]
Jakie znaczenie ta pracownia ma dla uczelni?
– Pracownia przede wszystkim podnosi jakość kształcenia – podkreśla prof. Krzysztof Kowalczyk, rektor Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie. – Bowiem nie zawsze możemy na żywym zwierzęciu powtórzyć daną czynność. Często zwierzę cierpi, więc tego robić nie możemy. Natomiast na fantomie, żeby nauczyć się właściwie wykonywać daną czynność, można wykonywać ją kilka razy. A więc doskonalenie umiejętności jest w tym wypadku o wiele większe, a w konsekwencji podnosi również prestiż uczelni i jakość kształcenia na tym kierunku.
– Oczywiście nie możemy na tym poprzestać – dodaje dr Andrzej Milczak. – Raz, że sprzęty się zużywają, musimy myśleć o zakupie nowych. Możemy osiągnąć nie stuprocentową realność, ale przy odpowiednim podejściu i scenariuszu zajęć możemy uzyskać naprawdę bardzo wiele. Studenci uczą się myśleć i jednocześnie wykonywać jakieś czynności manualne.
Całkowity koszt inwestycji to ponad 1 600 000 złotych. Pracownia w całości została sfinansowana z budżetu Ministerstwa Edukacji i Nauki.
MaTo / opr. WM
Fot. Krzysztof Radzki / archiwum