Marianka to niewielka miejscowość w okolicach obwodu donieckiego. Miasto, które od początku wojny zostało praktycznie zniszczone. Intensywność walk jest porównywalna do Bachmutu. Na teren miasta nie są wpuszczani dziennikarze i wolontariusze.
Dziennikarce Polskiego Radia Lublin udało się dotrzeć do żołnierza, który jest na miejscu. Przez ciągłe ostrzały i związane z tym utraty zasięgu wywiad był nagrywany dwa razy.
CZYTAJ: Ukraina: prezydent Wołodymyr Zełenski w Bachmucie
Rzecznik 79. Samodzielnej Brygady Desantowo-Szturmowej Zbrojnych Sił Ukrainy Jarosław Czepurny mówi, że Rosjanie próbują iść w natarcie po kilka razy dziennie od września.
– Rosjanie nie są monotonni, próbują dostosować się do warunków, do tego jak się bronimy. Próbują manewrować, często zmieniają taktykę. Wcześniej nacierali używając sprzętu opancerzonego, czołgów czy bojowych wozów piechoty. Teraz atakują głównie oddziałami piechoty. Na przykład w grupach 10-, 12- czy 15-osobowych. Próbują niepostrzeżenie dotrzeć i zająć do nasze pozycje. Walki w Mariance są bardzo trudne.
Wiem, że na tym kierunku przeciwnik wykorzystuje różną broń, nawet fosforową.
– Właśnie tak. Rosjanie stosują cały arsenał broni, między innymi broń strzelecką, reaktywne systemy ognia, a także broń fosforową. Warto podkreślić, że czujemy, że przeciwnik ma mniej amunicji i intensywność tych ostrzałów maleje.
Przeciwko komu walczycie? Przeciwko profesjonalnym żołnierzom czy świeżo zmobilizowanym?
– Jest dużo świeżo zmobilizowanych osób. Czasem mamy wrażenie, że Rosjanie są zdezorientowani. Często obserwujemy, że idąc w kierunku naszych pozycji, nawet nie próbują się ukryć. Stają się wtedy bardzo łatwym celem dla naszych żołnierzy. Mamy wrażenie, że są po prostu mięsem armatnim. Jak podczas II wojny światowej, kiedy Związek Radziecki nie żałował ludzi, nie żałował żołnierzy. Ostatnio trafiłem na wspomnienia weteranów wojny. Na przygotowane niemieckie pozycje radzieckie dowództwo wysyłało falowo żołnierzy Armii Czerwonej. Oni ginęli, a następnie wysyłano kolejnych. Nie liczyli się z ludzkim życiem. Dziś Rosjanie nie wysyłają w natarciu tak dużej fali żołnierzy. Nie mają tylu zwerbowanych osób. W dalszym ciągu jednak nacierają.
Czy wyzwolenie Marianki nie będzie początkiem wyzwolenia Doniecka?
– Być może. Nie mogę komentować zamysłów naszego dowództwa, ale w symbolicznym znaczeniu na pewno tak. Jeśli uwolnimy i odrzucimy wroga z Marianki, to będziemy mieć prostą, bezpośrednią drogę do Doniecka.
Populacja Marianki w 2004 roku sięgała około 10 tysięcy osób. Teraz miasta praktycznie nie ma. Całe zostało zniszczone, ale czy zostali w mieście jacyś cywile? Czy czasem ich widać?
– Ludzi praktycznie nie ma, życie w mieście jest bardzo ciężkie. Czasem spotykamy cywilów, którzy są tutaj. Jest ich jednak bardzo mało. Nasi żołnierze proponują im ewakuację i czasem się zgadzają. Ciężko nam zrozumieć, dlaczego chcą zostać. Nie wiem, czy oni czekają na przyjście „ruskiego miru”, czy są jakieś inne powody.
Czy to jest dobra strategia, by nie przestawać walczyć, nie iść na negocjacje. Jak pan uważa?
– Widzimy teraz, że wróg jest w gorszej kondycji. Mówię teraz w imieniu wszystkich wojskowych. Popełnimy błąd, jeśli poddamy się i przystąpimy do negocjacji. Wróg nie jest rozbity, nie można dać mu czasu na odpoczynek, na to, żeby Rosjanie zebrali siły. Wiem, że dopóki armia rosyjska ostatecznie nie zostanie rozbita, my nie damy rady uwolnić naszych ziem spod okupacji.
Jak obecna pogoda wpływa na walki? Śnieg, deszcz, temperatura poniżej zera.
– Możemy zdecydowanie stwierdzić, że pogorszenie warunków pogodowych nie wpływa na ilość ataków i natarć ze strony Rosjan. Pogoda sprawia jednak, że naszym żołnierzom jest bardzo ciężko. Stacjonują w nieogrzewanych pomieszczeniach. Jest im zimno, nie mogą się normalnie zagrzać. Nie wchodzi w grę rozpalenie np. ogniska, ponieważ za chwilę Rosjanie nas zauważą. Ogień sprawi, że staniemy się łatwym celem. Nasi żołnierze są zmarznięci, niewyspani i przemęczeni. Służba ojczyźnie w tak trudnych warunkach utwierdza nas jednak w przekonaniu, że to prawdziwi bohaterowie.
Co pomaga kontynuować tę walkę w tak ciężkich warunkach?
– Pomaga wiara w zwycięstwo. Pomaga świadomość tego, że to nasza ziemia, nasza ojczyzna. Że na tę ziemię przyszedł wróg i należy go powstrzymać.
CZYTAJ: Ukraina: dziewięć elektrowni trafionych rosyjskimi pociskami
Jak ostatnio poinformował prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, podobna sytuacja jest w innych częściach obwodu donieckiego, we wspomnianym wcześniej Bachmucie, w miejscowości Soledar, a także Kreminna.
InYa / opr. PrzeG
Fot. archiwum