Terytorialsi z całej Polski, którzy na co dzień służą na polsko-białoruskiej granicy, w piątek 23 grudnia przełamali się opłatkiem. Symboliczna wigilia odbyła się we Włodawie. W spotkaniu wzięło też udział dowództwo Wojsk Obrony Terytorialnej. Oprócz życzeń były również świąteczne potrawy, a także wspólne śpiewanie kolęd.
Jak obecnie wygląda sytuacja na granicy polsko-białoruskiej? – Nie mogę powiedzieć, że sytuacja jest stabilna. I każdy rozwój wydarzeń jest możliwy. Jako żołnierze musimy być przygotowani również na ten najgorszy możliwy – mówi generał broni Wiesław Kukuła, dowódca Wojsk Obrony Terytorialnej. – Wspieramy Straż Graniczną i nie zejdziemy z tych posterunków. Każdy, kto tego typu misję pełnił, wie, jaką ma ona specyfikę. Nasi żołnierze świetnie wytrzymali presję, zahartowali się, są przygotowani, zbudowali świetne relacje ze Strażą Graniczną. Po prostu dobrze robią swoją robotę.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Terytorialsi patrolują konno granicę na Bugu
– Realizujemy zadania na granicy, wspieramy Straż Graniczną. Mamy wyznaczony teren do sprawdzenia. Chodzimy po pasie granicznym i kontrolujemy, czy nic się nie dzieje – opowiada szeregowa Julia Serwatka, saper z 22 Batalionu Lekkiej Piechoty w Dęblinie. – To trudna służba, nawet ze względu na pogodę.
– Momentami jest naprawdę ciężko, głównie pod względem psychicznym i wytrzymałościowym: długie przemarsze, niskie temperatury – mówi inny saper, który służy już od trzech miesięcy na granicy. – W czasie świąt czuć pustkę za rodziną. Rodzinnej atmosfery w domu nic nie przebije. W Wigilię na patrol weźmiemy opłatek. Będziemy się przełamywać z innymi patrolami. Barszcz się przeleje do butelki. Dla komfortu psychicznego staramy się jak najbardziej odwzorować święta. Bo w wojsku jesteśmy dla siebie drugą rodziną – dodaje.
Co w świętach Bożego Narodzenia jest najważniejsze? – Powinna być chwila refleksji nad tym, co świętujemy, wyciszenie, zastanowienie się; refleksja nad tym, czyje urodziny świętujemy, że oto przychodzi Jezus Chrystus, który jest naszym zbawicielem i przynosi nam pokój – mówi ks. porucznik Konrad Zalewski, kapelan 25 Zamojskiego Batalionu Lekkiej Piechoty. – A my jesteśmy na tej granicy, aby nasi rodacy, nasze rodziny czuły się bezpiecznie. Ktoś jest, czuwa – nie tylko Pan Bóg na górze – ale też my na ziemi strzeżemy swoich domów, naszych bliskich.
CZYTAJ: „Służba dla ojczyzny jest honorem”. Kolejni terytorialsi w lubelskiej brygadzie [ZDJĘCIA]
Jakie były największe wyzwania mijającego roku 2022? – Myślę, że jak w całym państwie, tak i u nas była nim epidemia COVID-19. Dużo czasu zajmowało nam szeroko rozumiane wsparcie lokalnych społeczności w całym województwie lubelskim. Nałożył się na to kryzys migracyjny. Minął już ponad rok jak wspieramy Straż Graniczną w obronie granicy państwowej – stwierdza podpułkownik Sławomir Miazga, czasowo pełniący obowiązki dowódcy 2 Lubelskiej Brygady Obrony Terytorialnej. Jak dodaje, zadania na granicy pełniło tysiące terytorialsów, którzy w sumie spędzili tam tysiące dni i nocy.
CZYTAJ: Przysięga terytorialsów w Wojsławicach
– Natomiast w tej chwili zaangażowanie naszej brygady nie jest tak wielkie jak rok temu, chociaż utrzymujemy ciągle kilkuset ludzi w systemie całodobowym. Ponadto w związku z tworzeniem się 19 Nadbużańskiej Brygady Obrony Terytorialnej (z siedzibą w Chełmie – red.) oddaliśmy jej jeden batalion, który był już ukompletowany, wyszkolony z trzyletnim doświadczeniem. Z związku z tym musimy niejako od nowa podjąć proces rekrutacji – opowiada podpułkownik Sławomir Miazga. – Ale i w związku z formowaniem na Ścianie Wschodniej jednostek operacyjnych Wojska Polskiego wielu naszych żołnierzy odeszło do nich pełnić służbę jako żołnierze zawodowi.
– Udało nam się zakończyć rok, przekraczając liczebność 36 tysięcy 250 żołnierzy w Wojskach Obrony Terytorialnej. Osiągnęliśmy więc wynik, jaki zakładaliśmy na początku roku – mówi generał broni Wiesław Kukuła. – Znaczenie Wojsk Obrony Terytorialnej społeczeństwo już poznało. Poznało je w okresie pandemii, poznało je w okresie kryzysu na granicy z Białorusią, poznało w czasie klęsk żywiołowych. I oby nigdy nie musiało poznać tej roli, kiedy musielibyśmy stanąć do obrony państwa. Jeśli chcemy zobaczyć, jaką rolę obrona terytorialna pełni w takiej sytuacji, spójrzmy na Ukrainę.
– Wszystko potwierdza, że (powstanie WOT – red.) była to słuszna decyzja. Dobrze, że zaczęliśmy realizować ten projekt w 2016 roku. Żałuję, że nie wcześniej. Ale wszystko wskazuje na to, że uda się go zakończyć powodzeniem, jak zakładaliśmy i utrwalić jego miejsce w strukturze sił zbrojnych – stwierdza generał broni Wiesław Kukuła.
CZYTAJ: Nowi ochotnicy w szeregach 2 Lubelskiej Brygady Obrony Terytorialnej
Jak ważne są dla żołnierzy tego typu spotkania i możliwość podzielenia się opłatkiem? – To spotkania integracyjne i takie troszeczkę rodzinne. Jeszcze jak przyjeżdżają nasi zwierzchnicy, jest nam bardzo miło. To normalni ludzie, tylko że mają wyższe stopnie – mówi starszy szeregowy Robert Bukowczan z 21 Batalionu Lekkiej Piechoty w Lublinie. – Przypomina to święta rodzinne. Łezka czasami poleci, ale dajemy radę. Takie spotkanie dużo nam daje.
– Z jednej strony jesteśmy rodzajem Sił Zbrojnych RP. Ale z drugiej strony, z punktu widzenia przywództwa, jesteśmy wspólnotą ludzi połączonych wartościami i celem. Co jest chyba najistotniejsze, wszyscy wierzymy w ten projekt. Cokolwiek będę robił w przyszłości, moim największym marzeniem jest to, aby być blisko żołnierzy, blisko ich spraw. Wierzę w to, że obronimy Polaków, wierzę w to, że jesteśmy na dobrej drodze. Wszystko czego potrzeba to konsekwencja i determinacja i wierze, że mnie jako oficerowi, ale również każdemu z moich kolegów dowódców nigdy tego nie zabraknie – dodaje generał broni Wiesław Kukuła.
Według nieoficjalnych informacji portalu Onet.pl, gen. Kukuła ma niedługo zostać dowódcą generalnym rodzajów sił zbrojnych.
Terytorialsi na granicy polsko-białoruskiej są obecni od września ubiegłego roku. Służbę w systemie rotacyjnym na całej granicy z Białorusią pełni ponad 1000 żołnierzy WOT.
MaTo / opr. ToMa
Fot. archiwum