Premier Mateusz Morawiecki przyznał byłemu milicjantowi z Białej Podlaskiej rentę specjalną w wysokości 2500 złotych miesięcznie przez rok.
Wcześniej Wojciech Raczuk objęty został ustawą dezubekizacyjną. Jego renta została zmniejszona z 2800 złotych netto do 854 złotych. W maju Sąd Okręgowy w Lublinie nakazał przywrócić mu pełne świadczenia. Wojciech Raczuk w 1982 roku, kiedy pracował w wydziale zabójstw, podczas pościgu za zabójcą dostał 6 kul. Jego stan był bardzo poważny i od tamtej pory nie był w stanie pracować.
CZYTAJ: Premier przyznał rentę specjalną byłemu milicjantowi
– Przyjąłem tę rentę z ulgą, ponieważ od 1 października 2017 roku żyłem poniżej progu ubóstwa. Musiałem przyjmować leki. Żeby jakoś wychodzić na swoje, musiałem brać pożyczki – mówi Wojciech Raczuk: – Koledzy z Koła Rencistów i Emerytów w Białej Podlaskiej wystąpili do Stowarzyszenia Krajowego Związku Emerytów i Rencistów, a związek wystąpił do premiera. Trwało to kilka miesięcy. 23 maja premier podjął taką decyzję i dostałem rentę. Dziękuję premierowi za przyznaną rentę, bo wzniósł się ponad podziałami.
Przyznanie renty byłemu milicjantowi służb kryminalnych przez premiera to pierwszy taki przypadek w Polsce.
– Myślę, że moja sprawa ucieszyła kolegów. Mają teraz większą nadzieję, że im też to się uda – mówi Wojciech Raczuk: – Oni też walczą o swoje i wbrew powszechnej opinii, uważam, że oni też powinni mieć sprawy w sądzie, jak ja. Nie cierpię odpowiedzialności zbiorowej. Od tego jest sąd, żeby osądzać.
Kiedy Wojciech Raczuk został poważnie ranny podczas pościgu, przyznano mu drugą grupę inwalidzką z zakazem pracy. Zanim to jednak nastąpiło, awansował na stanowisko, którego praktycznie nie sprawował. Ten awans przesądził, że po latach objęto go ustawą dezubekizacyjną.
– Po wypadku byłem na zwolnieniach, w sanatorium. W odwołaniach do urzędów podnosiłem, że jak mogłem pracować, skoro miałem drugą grupę – zaznacza Wojciech Raczuk: – Przeniesiono mnie teoretycznie na stanowisko zastępcy komendanta komisariatu MO w Łosicach, na którym nie byłem dosłownie ani sekundy, ponieważ nie byłem w stanie pracować.
Sąd nakazał przyznanie Wojciechowi Raczukowi pełnej renty i zwrot należności.
– Człowiek zawsze liczy na sprawiedliwy wyrok. Ja miałem dowody: książeczkę, orzeczenie komisji lekarskiej, zeznania świadków – mówi Wojciech Raczuk: – Sąd to uznał i uważam, że zachował się profesjonalnie, zgodnie z sumieniem i tym, jak sąd powinien rozsądzać na podstawie dowodów i faktów. A do tej pory moje dowody i fakty jakoś nie były bardzo zauważane przez organy do tego powołane.
Wyrok nakazujący przywrócenie Wojciechowi Raczukowi pełnej renty jest nieprawomocny.
MaT (opr. DySzcz)
Fot. archiwum