3 lata więzienia i 6-letni zakaz wykonywania zawodu policjanta dla 41-letniego Marcina G. oskarżonego o porażenie paralizatorem obywatela Francji i 24 latka z Lublina. Dla dwóch pozostałych byłych policjantów – rok więzienia i 4-letni zakaz wykonywania zawodu – taki wyrok zapadł w Sądzie Rejonowym w Lublinie.
To finał głośnej sprawy sprzed roku. Zdaniem śledczych trzech policjantów w czasie Nocy Kultury przekroczyło swoje uprawnienia podczas zatrzymania dwóch młodych mężczyzn. Głównym oskarżonym był Marcin G. – to on miał użyć prywatnego paralizatora. Dwóch jego kolegów bezczynnie się temu przyglądało. Potwierdzają to dowody i zeznania świadków
– Nie mam wątpliwości, że odniesione przez pokrzywdzonego rany pochodziły od oparzeń związanych z użyciem paralizatora – uzasadniał wyrok sędzia Jarosław Dul. – Kolejnym bezsprzecznym faktem jest odnalezienie u oskarżonego G. prywatnej latarki w wbudowanym paralizatorem – takiej samej, jaką miał przy sobie na izbie wytrzeźwień, co widać na monitoringu. Następnymi dowodami są zeznania świadków.
Zdaniem sądu, główny oskarżony działał ze szczególnym okrucieństwem. – Użył paralizatora bez potrzeby i z błahej potrzeby wobec dwóch zatrzymanych. Dla przyjęcia znęcania nie trzeba, by takie zachowanie działo się przez dłuższy czas – wystarczy, że jest jednorazowe, krótkie lecz intensywne. W przypadku przyłożenia paralizatora do genitaliów dotyczyło osoby, która wcześniej była obezwładniona wcześniej użytym środkiem przymusu w postaci gazu. W przypadku drugiego poszkodowanego, osoby skrępowanej kajdankami, zamkniętej w radiowozie. Użycie paralizatora w obu przypadkach spełnia definicję tortur. Przestępstwo popełnia policjant, który pozwala, aby ktoś inny znęcał się nad osobą będącą pod jego strażą. Zatrzymani mieli dbać o dobra osobiste nie zostały naruszone w stopniu większym niż uzasadniał to cel zatrzymania. Zgadzając się na to, by policjant z obcego patrolu raził paralizatorem ich zatrzymanego, w czasie ustalania jego danych osobowych, naruszyli ten obowiązek – dodaje sędzia. – W mojej ocenie rażenie paralizatorem w genitalia osoby, która nie ma swobody ruchu jest działaniem drastycznym. Szczególnie karygodnym jest zachowanie wobec Rafała K., pokrzywdzony miał złamaną szczękę – był wiec ranny i cierpiał. Nic nie widział, bo wcześniej użyto wobec niego gazu, nie wiedział nawet gdzie jest. Nikomu nie zagrażał, bo siedział spokojnie na krzesełku w izbie wytrzeźwień. Mimo to oskarżony podszedł i poraził go paralizatorem w genitalia. To zachowanie oceniam jako brutalne i nieludzkie.
Sąd nie miał wątpliwości, że sprawa ma szerszy wymiar społeczny. – Ten przypadek podważył zaufanie ludzi do lubelskiej policji. Podstawą jej skuteczności w państwie demokratycznym jest respekt i szacunek, jaką darzą ją obywatele, a to nie jest to samo, co strach przed brutalnym i nieprzewidywalnym policjantem. Przez pryzmat takich przypadków, ktoś może zacząć postrzegać całą policję, jako formację niezdyscyplinowaną, nieprofesjonalną, skłonną używać przemocy bez potrzeby i dla kaprysu.
Z dzisiejszego wyroku zadowolona jest oskarżyciel posiłkowy mec. Anna Kamińska. – Wyrok jest sprawiedliwy – mówi. – Należy mieć na względzie, że oskarżonymi byli policjanci, więc osoby zobowiązane do szczególnych zachowań, respektu, szacunku wobec osób, z którymi pracują. W świetle tego rozumiem, że wyrok jest tak surowy dla wszystkich oskarżonych.
– Obecny wyrok jest mniej więcej zgodny z tym, czego prokuratura oczekiwała – przyznaje Barbara Bandyga z Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu. – Będziemy jednak musieli się z nim szczegółowo zapoznać.
Apelację zapowiada adwokat głównego oskarżonego mec. Stanisław Estraich. – Myślę, że stanowisko oskarżonych jest jednoznaczne – nie przyznają się do winy. Obrona złoży wnioski o uzasadnienie orzeczenia i podejmie decyzje o przedmiocie wniesienia środka zaskarżenia. Ocena materiału dowodowego będzie przedmiotem ewentualnego postępowania odwoławczego.
Oprócz kary więzienia sąd nakazał Marcinowi G. zapłatę nawiązek na rzecz pokrzywdzonych w kwotach 30 i 20 tysięcy złotych. Dwaj pozostali policjanci muszą zapłacić po 5 tysięcy złotych. Dzisiejszy wyrok nie jest prawomocny.
Przypomnijmy, że do zdarzenia miało dojść w i przed budynkiem Izby Wytrzeźwień w Lublinie. Prokuratura dla Marcina G. wnioskowało o 4,5 roku więzienia oraz 6-letni zakazu wykonywania zawodu policjanta. Dla Piotra D. i Łukasza U. natomiast śledczy żądali 1,5 roku więzienia oraz 4 -letniego zakazu wykonywania zawodu.
PaSe
Fot. Sebastian Pawlak
Więcej artykułów poświęconych tej sprawie znajdziesz TUTAJ.