Trwa akcja poszukiwawcza pytona tygrysiego w jednej z podwarszawskich miejscowości. Kilka dni temu nad Wisłą odnaleziono wylinkę gada, który może mieć od 4 do 6 metrów długości.
W działaniach poszukiwawczych biorą udział osoby współpracujące z fundacją Epicrates, mającą siedzibę w Lublinie. Organizacja, która działa od dziesięciu lat, to pierwszy w Polsce ośrodek rehabilitacji i opieki nad bezdomnymi zwierzętami egzotycznymi. Jeśli uda się odłowić węża, prawdopodobnie trafi właśnie tam.
Hodowla zwierząt egzotycznych nie jest prosta
Jak podkreśla prezes fundacji, Bartłomiej Gorzkowski problem wyrzucania egzotycznych zwierząt w ostatnich latach jest poważny. – W pierwszych latach było bardzo mało interwencji, czasem jedna lub dwie na rok, a czasem w ogóle. Wraz ze wzrostem popularności takich zwierząt i spadkiem ich cen, zwiększała się ilość interwencji. Do tego stopnia, że w 2007 roku, w ciągu trzech letnich miesięcy, w samym Lublinie miałem 60 interwencji do porzuconych, egzotycznych zwierząt. Taka liczba utrzymuje się do dzisiaj – zaznacza Gorzkowski.
– Są to m.in. jaszczurki, węże, pająki ptaszniki, skorpiony, trafiają się papugi. W ubiegłym roku jako fundacja mieliśmy pod opieką cztery małpy. Kiedy weszło w życie rozporządzenie dotyczące gatunków niebezpiecznych, stały się one popularne, szczególnie wśród ludzi młodych. Problemem jest to, że w Polsce nie ma surowicy na jad egzotycznych gatunków. Jeśli dojdzie do pokąsania, skończy się to tragedią. Mieliśmy żmiję rogatą odłowioną na dworcu autobusowym w Lublinie czy mokasyna miedziogłowego. To wąż, którego jad może być śmiertelny, a był trzymany przez 14-letniego chłopca w pudełku po butach. Przez pół roku rodzice nie wiedzieli, co syn ma w domu, pod łóżkiem. Dowiedzieli się przypadkiem, gdy przyszła paczka w kolejnym wężem. Mieliśmy też grzechotniki i żmije azjatyckie – opowiada Bartłomiej Gorzkowski.
– Większość takich zwierząt w naszym środowisku poradzi sobie do jesieni, ale zimy nie przeżyje. Jednak są gatunki, które mogą przystosować się do naszego klimatu, jak np. żółwie z gatunków inwazyjnych. Kupowane są one jako małe zwierzątka, które szybko rosną, stają się kłopotliwe i lądują w rzekach czy jeziorach. Nasz klimat im odpowiada, ale wywołują negatywny wpływ na polską przyrodę – dodaje Gorzkowski.
Gatunki egzotyczne nie są dla wszystkich
– Hoduję węże, mam też ptasznika i gekony orzęsione – przyznaje Rafał Antoniszewski, wolontariusz fundacji Epicrates. – Nie można sobie kupić zwierzęcia i uznać, że ma się odpowiednią wiedzę po przeczytaniu jednego opisu. Jeśli ludzie nie mają na to czasu i ich to nie interesuje, nie powinni się tym zajmować. Terrarystyka to bardzo stara dziedzina nauki. Już od kilkuset lat zwierzęta egzotyczne są trzymane w domach. Do hodowli trafia coraz więcej nowych gatunków, są uzyskiwane nowe odmiany barwne – to prężnie rozwijająca się dziedzina. Warto się w nią zagłębić i poznać od drugiej strony.
Fundacja Epicrates w lubelskim schronisku prowadzi zajęcia edukacyjne dla dzieci i młodzieży, z których co roku korzysta 2,5 tysiąca osób.
LilKa
Fot. pixabay.com