– Jest pięknie i cicho, ale niestety brudno – tak wczasowicze i kuracjusze oceniają Park Zdrojowy w Nałęczowie. Śmierdząca woda, w której leżą butelki, jakie można z niej bez trudu wyłowić, brudne alejki. W tej sprawie zatelefonował do nas Słuchacz.
Reporter Radia Lublin udał się śladem telefonu i rozmawiał z kuracjuszami, aby dowiedzieć się, jak oni oceniają stan parku.
– To jest „załamka”. Bo mamy tu przepiękny park, ale tak zaniedbany, że to po prostu w głowie się nie mieści. Liście nie są pograbione, zieleń jest taka „byle jaka” i woda jest straszna, z daleka śmierdzi. Chodniki nie są czyszczone. Myślałem, że Nałęczów to przepiękne miejsce, ale park jest nie do przyjęcia. Jestem często w Busku-Zdroju i Ciechocinku, tam inaczej dbają o czystość parku – mówią wczasowicze.
CZYTAJ TAKŻE: Wizytówka Nałęczowa ze śmieciowym problemem
– Jest tu woda bardziej stojąca. Staw jest zasilany rzeką, ale nie było dużej ilości, opadów, które zapewniałyby większy przepływ bieżącej wody – wyjaśnia burmistrz Nałęczowa, Wiesław Pardyka. – Patrząc od strony formalnej miasto nie jest właścicielem ani rzeki, ani stawu. Właścicielem jest Urząd Marszałkowski Województwa Lubelskiego, a w zarządzie mają je obecnie Wody Polskie. Ale nie chciałbym absolutnie spychać odpowiedzialności.
Jak dodaje, miasto od kilku lat stara się o dotację na kompleksową rewitalizację Parku Zdrojowego, która zdecydowanie poprawiłaby sytuację. – Poprzedni burmistrz też ubiegał się o dofinansowanie w tej sprawie, niestety nieskutecznie. My w tej chwili przystąpiliśmy do przygotowania lokalnego programu rewitalizacji, który obejmuje też teren Parku Zdrojowego.
Ale, jak mówi Wiesław Pardyka, realizowane jest też bieżące czyszczenie parku. – Około miesiąca temu przeprowadziliśmy wspólnie z „Nałęczowianką” akcję troszeczkę społeczną oczyszczania stawu z nieczystości, z butelek. Natomiast Miejski Zakład Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej czekają rzeczywiście pewne zmiany. Trwają próby nowych sprzętów czyszczących. Bo czasem wystarczy po prostu kubeł wody i pędzel, ale czasem nie. Musimy wyposażyć ten zakład w dobre maszyny sprzątająco-czyszczące – informuje burmistrz Nałęczowa.
W parku można też od pewnego czasu zobaczyć złamane drzewo. – Park jest objęty opieką Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. I takie sytuacje wymagają skomplikowanej procedury. Zanim uprzątniemy powalone drzewo, robimy zgłoszenie do konserwatora. Później przyjeżdża ocena potwierdzająca, że jest to naturalny wiatrołom i nie ma żadnej możliwości odtworzenia drzewa. Wtedy dopiero możemy je uprzątnąć – tłumaczy Wiesław Pardyka.
Rozmawiając z burmistrzem Nałęczowa, nasz reporter widział, że służby czyściły alejki w parku. Czyli może interwencja coś dała.
– Myślę, że i tak jest trochę czyściej niż kiedyś, ale dużo będzie zależeć też od nas, czy będziemy o ten park dbali. Ostatnio byłem w Tatrach. Tam też jest „masakra”; strażnicy nie wyrabiają się ze sprzątaniem. Jeśli sami nie zadbamy o czystość, to później jest tak – stwierdza jeden z wczasowiczów.
Wciąż zamknięty jest natomiast Pałac Małachowskich, który na początku 2018 roku kupiła Cisowianka. – Chcemy dodać życia i blasku temu miejscu w takim starym stylu, tak jak funkcjonowało ono przed laty, kiedy było centrum i sercem bohemy artystycznej. Chcemy, żeby z powrotem funkcjonowały tu punkty, które kiedyś działały w pałacu, czyli kawiarnia i restauracja z muzyką na żywo – informuje rzecznik prasowy Nałęczów-Zdrój SA., Sylwia Mikiel. – W tej chwili pracujemy wspólnie z architektami oraz z konserwatorem zabytków nad tym, aby wiernie oddać to miejsce. Ponieważ jest to wyjątkowa przestrzeń, dlatego chcemy, żeby została oddana do użytku, wtedy kiedy będzie spełniała wszystkie nasze wymogi. Szacujemy, że do inauguracji będziemy gotowi pod koniec przyszłego roku.
JZoń / opr. ToMa
Fot. Jarosław Zoń