Krasnystaw w minionym tygodniu żył rasistowskimi napadami osiedlowych kryminalistów na Egipcjan koptyjskiego wyznania. Okazuje się, że podobnych, czujących się bezkarnie band w mieście grasuje więcej. W sierpniu jedna z nich demolowała lokale w centrum i jednego z klientów pobiła do tego stopnia, że wylądował na SOR-ze.
– Policja przyjeżdżała kilka razy i nie radziła sobie z sytuacją – żali się Zbyszek Hendigery, który od ponad 20 lat prowadzi w Krasnymstawie działalność gastronomiczną. – Wzięli mnie do radiowozu, pytali jak to się stało. W międzyczasie oni kopali w radiowóz, wyzywali mnie. Mówiłem: „Panowie, nie słyszycie? Przecież mówią, że mnie zatłuką, spalą”. Odpowiadali, żebym się uspokoił. Za chwilę łączyli się ze swoją bazą i mówili, że w zasadzie jest spokój. Jaki spokój? Przecież kopali w ten radiowóz. Miesiąc wcześniej bardzo podobnie zdemolowany był lokal – dodaje.
– To kłopot z tymi samymi ludźmi od 1,5 roku. Są moimi klientami, zawsze był z nimi jakiś kłopot. Według mnie panowie policjanci sami wyhodowali sobie tych panów na własnej piersi, bo oni małymi kroczkami, widząc, że się nic nie dzieje, pozwalali sobie na coraz więcej – mówi Zbyszek Hendigery.
– 4 sierpnia funkcjonariusze tutejszej policji podjęli kilka interwencji w związku ze zgłoszonymi zakłóceniami porządku – mówi podkomisarz Marek Kulibab z Komendy Powiatowej Policji w Krasnymstawie. – Te interwencje dotyczyły w gruncie rzeczy jednej grupy osób. Poruszali się oni mniejszą lub większą grupą, w zależności od miejsca, w którym się awanturowali. Zostały w związku z tym przeprowadzone postępowania w naszej jednostce. Dwóm mężczyznom zostały przedstawione zarzuty.
– Wobec tych osób został zastosowany dozór policji z zakazem zbliżania się do pokrzywdzonych i z zakazem przebywania w lokalu, w którym to zdarzenie miało miejsce – mówi Zenon Bolesta, prokurator rejonowy w Krasnymstawie. – Postępowanie toczy się w kierunku zniszczenia mienia, gróźb i narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo pewnych osób, w kierunku których sprawcy rzucali ławkami.
– Nie czujemy się tu bezpiecznie. To nie dotyczy tylko mnie i lokalu naprzeciwko. Wszyscy, którzy mają lokale w Krasnymstawie czują się zagrożeni. Ludzie boją się przychodzić. Nie czujemy, że mamy poparcie i jakąś ochronę ze strony policji – dodaje Zbyszek Hendigery.
– Takie sytuacje zdarzają się wyjątkowo rzadko w naszym mieście. Co pocieszające, zastosowane środki wobec tych mężczyzn i przeprowadzone postępowania, poskutkowały tym, że nie docierają do nas sygnały o tym, że ci mężczyźni ponownie awanturują się w tym lokalu – mówi Marek Kulibab.
– Dwa dni temu, z piątku na sobotę i z soboty na niedzielę, czyli wczoraj, ci sami ludzie rzucali butelkami z naprzeciwka – mówi Zbyszek Hendigery.
– Ludzie, którzy się tego dopuszczają, w ogóle nie obawiają się policji. To powinno być zaostrzone, żeby czuli strach i respekt – mówi jeden z mieszkańców miasta. – Mieszkam tu całe życie i nigdy takiego problemu nie było. To są młodsi ludzie ode mnie i człowiekowi głupio, bo nie może z tym nic zrobić, bo zazwyczaj są w bandach.
Mieszkańcy i restauratorzy oczekują stanowczych działań policji, a gdy to konieczne, wsparcia specjalnej grupy interwencyjnej z Lublina, która pacyfikowała tę bandę chociażby w trakcie ostatnich Chmielaków.
DoG (opr. DySzcz)
Fot. /nadesłane/
CZYTAJ: Krasnystaw: rasistowski atak w barze z kebabem
CZYTAJ: Wojewoda potępił atak na Egipcjan w Krasnymstawie
CZYTAJ: Wojewoda zjadł falafela, by solidaryzować się z Egipcjanami