Wiele nadleśnictw w Polsce – w tym na Lubelszczyźnie – odnotowało rekordowe zbiory żołędzi. To powód do radości, zwłaszcza, że taki „dobrobyt” trafia się raz na parę lat. Dzięki temu lasom przybędzie wiele nowych dębów szypułkowych.
O tym, jak duże jest zapotrzebowanie na dęby w naszym kraju, mówi leśniczy w Leśnictwie Tarnoszyn w Nadleśnictwie Mircze, Marcin Żołdak. – Poza symboliką, którą niewątpliwe dąb przedstawia, są też takie walory materialne. Żaden gatunek, swoją wartością, jeśli chodzi o surowiec, nie przewyższy tego drzewa. Jest to drewno cenne ze względu na wytrzymałość oraz piękno – opowiada.
– Tak duży zbiór mieliśmy ostatnio w 2005 roku – mówi w rozmowie z Radiem Lublin Agata Nowak, specjalista służby leśnej w Nadleśnictwie Strzelce. – Wtedy zebraliśmy prawie 26 ton żołędzi, w tym roku nawet więcej. W ostatnich latach mieliśmy bardzo małe zbiory. W ubiegłym roku było to zaledwie 70 kilogramów, gdzie nasze coroczne potrzeby to około 6 ton. Dlatego w tym roku wykorzystaliśmy ten urodzaj maksymalnie – dodaje.
– Jest to gatunek, który obradza dość rzadko – przyznaje Żołdak. – Przyjmuje się, że obradza z intensywnością od 3 do 7, a nawet 8 lat – dodaje.
– Całość żołędzi jest wysiewana na szkółce. Będą z nich sadzonki, które będą w gruncie około 3-4 lata – podkreśla Jarosław Kaczyński z Nadleśnictwa Strzelce. – Trafią do lasu na powierzchnie odnowieniowe. Zostaną wysadzone w drzewostanach. To będzie materiał sadzeniowy na najbliższe 3 lata – dodaje.
– Nie jest tak, że nasiona, które przyjadą do nas z lasu od razu są rozsiewane albo pakowane do beczek – opowiada Nowak. – Żołędzie, które do nas przyjeżdżają, muszą być spławione. To polega na tym, że wszystkie znajdują się w takiej specjalnej wannie z wodą. Te, które są puste w środku, wypływają na wierzch. Te wartościowe, pełne, zdrowe opadają na dno. Żołędzie muszą przejść jeszcze termoterapię. To jest taka kąpiel w wodzie o temperaturze 41 stopni. To też jest proces, które ma je zabezpieczyć. Potem musimy je zaprawić. Zmieniają wtedy kolor. Nie są brązowe, a stają się różowe. Dopiero tak przygotowane żołędzie możemy wysiać albo przechowywać – dodaje.
W tym roku na terenie Nadleśnictwa Strzelce zebrano 28 ton żołędzi, a w Nadleśnictwie Mircze ponad 20 ton.
AlF
Fot. Aleksandra Flis