Za nami tragiczny tydzień w śląskim górnictwie. Doszło do dwóch śmiertelnych zdarzeń w kopalniach należących do Jastrzębskiej Spółki Węglowej. W wyniku wybuchu metanu w kopalni Pniówek nie żyje 6 górników, a 7 nie odnaleziono. Z kolei bilans wstrząsu wysokoenergetycznego w kopalni Zofiówka to 6 ofiar śmiertelnych i 4 poszukiwane.
W obliczu tych dramatycznych wydarzeń na Śląsku, pojawiają się pytania o bezpieczeństwo w lubelskiej Bogdance. O szczegółach Magdalena Kowalska.
CZYTAJ: W Bogdance mniej metanu niż w kopalniach na Śląsku
Metan występuje we wszystkich pokładach węgla kamiennego, także w Bogdance, jednak w lubelskiej kopalni zagrożenie metanowe jest bardzo małe – tłumaczy prezes Bogdanki Artur Wasil. – Kopalnia Bogdanka jest kopalnią metanową. Jest to pierwsza kategoria, więc metanu mamy zdecydowanie mniej aniżeli na Śląsku. To, co wydarzyło się na Śląsku, jest nieszczęśliwym i tragicznym wypadkiem. Stosujemy zabezpieczenia uniemożliwiające wystąpienie takich zjawisk, niemniej jednak natura jest naturą. Pokazuje, że jednak trzeba mieć przed nią pokorę i nie jesteśmy w stanie nad wszystkim zapanować.
– Poziom zagrożenia metanowego określa się na podstawie ilości metanu występującego w pokładach węgla – tłumaczy prof. Wojciech Zgłobicki z Wydziału Nauk o Ziemi i Gospodarki Przestrzennej UMCS. – Podaje się, że maksymalnie w 1 tonie węgla może zawierać się do kilkunastu metrów sześciennych metanu. Natomiast tutaj, w kopalni w Bogdance, te zawartości są bardzo małe. Oscylują w granicach ok. 1 metra sześciennego na tonę, co lokuje Bogdankę w najniższej klasie zagrożenia metanowego.
– Dużo większe zagrożenie jest w śląskich kopalniach. Różnice wynikają między innymi z głębokości eksploatacji – dodaje prof. Zgłobicki. – Generalna zasada jest taka, że im głębiej schodzimy z eksploatacją, tym zawartość metanu w pokładach węgla jest większa. W związku z tym w kopalniach śląskich, gdzie eksploatacja w zasadzie prawie wszędzie schodzi poniżej tysiąca metrów, to zagrożenie metanowe jest bardzo wysokie. W zasadzie wszystkie kopalnie Górnośląskiego Zagłębia są kopalniami zagrożonymi. Dosłownie kilka z nich nie.
– Drugim ważnym czynnikiem jest ryzyko wstrząsów tektonicznych i uwalniania w ich wyniku metanu – zaznacza prof. Zgłobicki. – Kopalnia w Bogdance generalnie jest kopalnią o wiele mniej narażoną na wstrząsy tektoniczne. Głębokie podłoże geologiczne tego obszaru stanowią bardzo stare skały. To jest obszar praktycznie nieaktywny sejsmicznie w żaden sposób. Natomiast Górnośląskie Zagłębie Węglowe jest już położone troszeczkę inaczej. Tam, jak widać, te naprężenia są o wiele łatwiej uwalniane. Dlaczego mamy do czynienia z trzęsieniami ziemi w kopalniach? Polega to na tym, że skały pozostają w stanie jakiejś równowagi, natomiast działalność człowieka, drążenie korytarzy powoduje zmianę pola naprężeń w obrębie górotworu.
– Mimo tak niewielkiego zagrożenia metanowego, w lubelskiej Bogdance stosowany jest szereg zabezpieczeń – mówi prezes spółki Artur Wasil. – To jest przede wszystkim system wentylacyjny, ilość powietrza doprowadzona do danego rejonu. Takim wtórnym zabezpieczeniem jest metanometria automatyczna. W rejonie wentylacyjnym są rozmieszczone czujniki metanometrii automatycznej, które przy przekroczeniu stężenia dwóch procent metanu wyłączają wszystkie urządzenia elektryczne spod prądu. Jest to po prostu automat, który działa. Ponowne podanie prądu do rejonu wymaga dokładnego przewietrzenia, zwentylowania wyrobisk.
CZYTAJ: W Centrum Leczenia Oparzeń przebywa obecnie 20 górników rannych w kopalni Pniówek
Aktualnie lubelska Bogdanka zaczyna sięgać do kolejnych pokładów węgla, do których prawdopodobnie konieczne będzie zastosowanie drugiej kategorii zagrożenia metanowego.
Przyczyny tragedii w kopalniach Pniówek i Zofiówka wyjaśnią śledztwa. Ponadto premier Mateusz Morawiecki zlecił przegląd wszystkich procedur górniczych związanych z ratownictwem i wydobyciem.
MaK / opr. WM
Fot. lw.com.pl / archiwum