„Górnicy są w bardzo trudnej atmosferze”. Prezes Bogdanki o akcji ratowniczej w kopalni Zofiówka

mid 22423044 2022 04 23 141929

Trwa akcja ratownicza w kopalni Zofiówka w Jastrzębiu Zdroju. Ratownicy próbują dotrzeć do 10 górników uwięzionych po wstrząsie, do którego doszło w sobotę (23.04) około godziny 3.40. 

To druga akcja ratunkowa prowadzona w ciągu ostatnich kilku dni w kopalniach należących do Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Pierwsza – w kopalni Pniówek – została przerwana, z powodu zbyt dużego zagrożenie ratowników. W wyniku środowego wybuchu metanu oraz kilku wybuchów wtórnych w kopalni Pniówek zginęło 5 górników, a 7 jest zaginionych. 

CZYTAJ: Tąpnięcie w kopalni Zofiówka. Nie ma kontaktu z częścią górników

– Zdarzenia w kopalniach Zofiówka i Pniówek mają inną specyfikę – tłumaczy prezes lubelskiej Bogdanki Artur Wasil, który przez kilka lat był ratownikiem górniczym. – W kopalni Pniówek doszło do wypływu dużej ilości metanu, który się zapalił. Kolejną rzeczą, która tam się wydarzyła, był wybuch tego metanu. Metan w stężeniach od 5 do 15% wybucha, a powyżej 15% się pali. Natomiast w kopalni Zofiówka doszło do wstrząsu o dużej energii. W wyniku tego wstrząsu metan został wypchnięty. Czyli tam nie doszło do wybuchu ani zapłonu, ale do wyrzucenia metanu. Tam są wysokie stężenia; ci górnicy są w bardzo trudnej atmosferze, która może być niezdatna do oddychania.   

CZYTAJ: Kolejny wybuch w kopalni Pniówek [AKTUALIZACJA]

Do kopalni Zofiówka w Jastrzębiu Zdroju udaje się teraz premier Mateusz Morawiecki. 

Ratownicy nadal zbliżają się do poszukiwanych

– Ratownicy biorący udział w akcji po porannym wstrząsie w kopalni Zofiówka w Jastrzębiu-Zdroju nadal poruszają się w kierunku poszukiwanych 10 górników – poinformował prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej Tomasz Cudny. Cudny zasygnalizował, że w tym czasie do wyrobiska wchodził kolejny zastęp ratowników, który według obliczeń sztabu akcji być może dotrze już do przodka, w rejonie którego prawdopodobnie znajdują się poszukiwani.

Po wstrząsie w chodniku robót przygotowawczych w pokładzie 412 na poziomie 900 metrów poszukiwanych jest 10 pracowników. W rejonie wstrząsu było 52 pracowników; 42 wyszło o własnych siłach. Wstrząsowi towarzyszył wypływ metanu; nie doszło jednak do zapalenia ani wybuchu tego gazu.

Po godz. 13.00 w sobotę prezes Cudny poinformował, że zastępy ratowników dotarły do 770. metra. – Atmosfera, która tam jest, wymusza pracę w aparatach. Mówimy o dużym stężeniu metanu. W drodze, w której posuwają się do przodu, poprawiają cały czas lutniociąg (przewód powietrzny) – mówił prezes.

CZYTAJ: Tragedia w kopalni Pniówek. Premier: Państwo nie pozostawi rodzin górników bez pomocy

Prezes zaznaczył, że nie ma dotąd kontaktu z poszukiwanymi. – Nie ma żadnych kontaktów, nie ma oznak, że ktoś usłyszy jakiś głos – wskazał. Poinformował, że zastęp, który dotarł do 770 metra, został wycofany, ponieważ jego zapas tlenu pozwoliłby jeszcze na pokonanie ok. 150 metrów. – Byliby bardzo blisko przodka i musieliby natychmiast wracać – wyjaśnił.

– Ratownicy są wycofani w tej chwili do bazy, za chwilę wejdzie kolejny zastęp, który – według naszych obliczeń – powinien znaleźć się w przodku – zaznaczył Cudny.

Wiceprezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej ds. technicznych i operacyjnych Edward Paździorko informował wcześniej, że choć akcja jest bardzo trudna ze względu na kopalnianą atmosferę w tym miejscu, nie ma oznak wskazujących na zapłon metanu, pożar czy podobne zagrożenia. – Po drodze koncentracja metanu jest duża, dlatego trzeba wchodzić stopniowo i poprawiać lutniociąg. Prawdopodobnie przy wstrząsie lutniociąg został w kilku miejscach zrzucony i rozszczelniony. Zwiększyliśmy ciśnienie w rurociągach sprężonego powietrza, aby przepychać powietrze do przodka. Drugi zastęp jest zabezpieczający, trzeci wyszedł z bazy, a dziewięć jest w bazie – wyjaśniał Paździorko.

Jak podsumowuje JSW, w kopalni Borynia-Zofiówka ruch Zofiówka w przodku D-4a doszło do wstrząsu wysokoenergetycznego o energii 4×10 do 6 dżula (co odpowiada magnitudzie 2,21), połączonego z intensywnym wypływem metanu. Do zdarzenia doszło podczas drążenia wyrobiska i wiercenia długich otworów strzałowych.

Premier zlecił kontrole w kopalniach

– Zleciłem kontrole w kopalniach, aby sprawdzić, czy na pewno sprzęt i wszystko, co może być na najwyższym poziomie technicznym, jest na takim poziomie – powiedział premier Mateusz Morawiecki. Dodał, że bardzo dokładnie będą sprawdzane dwie kopalnie, w których doszło do wypadków.

– Oczywiście też będą sprawdzane bardzo dokładnie te dwie kopalnie, w których do tych tragicznych wydarzeń doszło. Będą nad tym pracowały specjalne zespoły – poinformował w sobotę Morawiecki.

Dodał, że polecił powołanie takiego zespołu składającego się z profesorów krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej i innych uczelni technicznych, a także specjalistów ratownictwa górniczego i innych najlepszych ekspertów oraz analityków danych. Jak wyjaśnił chodzi o to, aby „wykluczyć jakieś ewentualne nieprawidłowości, także na przyszłość”. – Zaś te dwie katastrofy, które już miały miejsce, wyjaśnić do samego spodu – podkreślił szef rządu.

MaK / PAP / opr. ToMa

Fot. PAP/Zbigniew Meissner

Exit mobile version